Jestem Aneta i mam 30 lat. Jestem w pierwszej ciąży (6 tydzień). Ciaza była oczekiwana, staralismy sie z mezem ponad pol roku. W koncu sie udalo. Do rzeczy. Z mezem zawsze mocno sie klocilismy. Ja jestem bardzo emocjonalna osoba ktora nie zawsze panuje nad emocjami. Maz za to, kamienna twarz.
– Albo jednak nie – nie rezygnowałem z pierwszego pomysłu. – Nie jestem w ciąży, nie mogłabym być, twoja mama dobrze nas pilnowała. Parsknęliśmy śmiechem. Od wakacji, które spędziliśmy z Zuzą u moich rodziców na wsi, ten żart wszedł do naszego stałego repertuaru, nie ma co, rodzicielka się nie popisała.
Zaczęliśmy starać się o dziecko. Obecnie jestem w 7 miesiącu ciąży. On rzekomo po pierwszej rozprawie rozwodowej, po której został skierowany na mediacje. Nie ma dzieci z obecną żoną, ale w sądzie zataił fakt, że jest ze mną w związku i spodziewamy się dziecka.
Wiem, że juz za niedługo będę mogła być z moim facetem z internetu. On pokazał mi inny świat. Jest opiekuńczy czuły, miły, delikatny. Nie wyobrażam sobie teraz bez niego życia. Żałuje jedynie tego że spotkałam go tak późno. I gdy by się okazało, że jestem teraz z nim w ciąży to była bym bardzo szczęśliwa.
– To koniec. Przespałam się z tobą z ciekawości. Żadna rewelacja. W przeciwieństwie do ciebie jestem normalna – poinformowałam ją rano oschle. Nie uwierzyła – zwłaszcza w to ostatnie, bo łgałam jak z nut. Noc z nią była dla mnie objawieniem, lecz nie próbowała mnie zatrzymać. A ja świadomie ją zraniłam i upokorzyłam.
60 poziom zaufania. Dzień dobry! Plamienie może być objawem owulacji czy zapłodnienia. Może też być objawem nadżerki czy nieprawidłowości w jamie macicy. Przy najbliższej wizycie u ginekologa proszę poinformować o tym lekarza. Oprócz badania ginekologicznego powinna mieć Pani wykonane także badanie USG. Z poważaniem.
Chce się rozwieść niecały miesiąc jestem mężatką Przez Gość gość, Czerwiec 1, 2017 w Ciąża, poród, macierzyństwo i wychowanie dzieci Polecane posty
Śniło mi się, że byłam w ciąży, kiedy byłam mężatką i miałam dzieci. Ma to wiele interpretacji, które dobrze wróżą, w tym niekorzystne konotacje w niektórych przypadkach, które różnią się w zależności od stanu śniącego. W poniższym artykule wyjaśnimy wszystkie przypadki i ich interpretacje szczegółowo.
Jestem mężatką. Od 2 lat żyjemy z mężem w nieformalnej separacji. Z małżeństwa mamy 3 letniego synka. Teraz jestem w ciąży z moim obecnym partnerem. Niestety nie mam sądownie orzeczonej ani separacji ani rozwodu. W jaki sposób mogę załatwić zmianę nazwiska dziecka na nazwisko obecnego partnera który jest ojcem.
Krwawienie i ból w ciąży. Lek. Magdalena Kowalska. 70 poziom zaufania. Witam! Opóźnienie miesiączki może wystąpić u każdej kobiety. Może być to związane np. z osłabieniem, o którym Pani napisała, ze stresem itp. Myślę, że nie powinna się Pani przejmować 2-tygodniowym spóźnieniem. Do ginekologa należy się zgłosić
fLu6KIF. podam przykład który znam- dziecko urodzone w czerwcu wyrok iż mąż nie jest ojcem dziecka - na początku grudnia. możesz wytoczyć powództwo przeciwko Urzędowi Stanu Cywilnego że tak ingeruje w Twoje życie prywatne że lepiej wie kto powołał dziecko na świat- znam taki prawidłowo składasz przeciwko mężowi wniosek o zaprzeczenie ojcostwa,bądź twój mąż - ma on na to pół roku od momentu gdy urodziłaś dziecko,wyznaczasz kuratora dziecka na czas sprawy - może to być ktokolwiek -twój ojciec,brat ,sąsiadka - to taka proforma ale konieczna,wpłacasz 40 zł do sądu,załączasz akt urodzenia 62. [Domniemanie pochodzenia dziecka] § 1. Jeżeli dziecko urodziło się w czasie trwania małżeństwa albo przed upływem trzystu dni od jego ustania lub unieważnienia, domniemywa się, że pochodzi ono od męża matki. Domniemania tego nie stosuje się, jeżeli dziecko urodziło się po upływie trzystu dni od orzeczenia separacji.§ 2. Jeżeli dziecko urodziło się przed upływem trzystu dni od ustania lub unieważnienia małżeństwa, lecz po zawarciu przez matkę drugiego małżeństwa, domniemywa się, że pochodzi ono od drugiego męża.§ 3. Domniemania powyższe mogą być obalone tylko na skutek powództwa o zaprzeczenie 63. [Powództwo o zaprzeczenie ojcostwa] Mąż matki może wytoczyć powództwo o zaprzeczenie ojcostwa w ciągu sześciu miesięcy od dnia, w którym dowiedział się o urodzeniu dziecka przez 66. [Pozwani w sprawie o zaprzeczenie ojcostwa] Mąż matki powinien wytoczyć powództwo o zaprzeczenie ojcostwa przeciwko dziecku i matce, a jeżeli matka nie żyje - przeciwko 67. [Obalenie domniemania] Jeżeli dziecko urodziło się po upływie sto osiemdziesiątego dnia od zawarcia małżeństwa, a przed upływem trzechsetnego dnia od jego ustania lub unieważnienia, obalenie domniemania ojcostwa może nastąpić tylko przez wykazanie niepodobieństwa, żeby mąż mógł być ojcem 68. [Obalenie domniemania ojcostwa] § 1. Jeżeli dziecko urodziło się przed upływem sto osiemdziesiątego dnia od zawarcia małżeństwa, do obalenia domniemania ojcostwa wystarcza, jeżeli w procesie o zaprzeczenie ojcostwa mąż złoży oświadczenie, że nie jest ojcem dzieckaArt. 69. [Powództwo o zaprzeczenie ojcostwa] § 1. Matka może wytoczyć powództwo o zaprzeczenie ojcostwa swego męża w ciągu sześciu miesięcy od urodzenia dziecka.§ 2. Matka powinna wytoczyć powództwo o zaprzeczenie ojcostwa przeciwko mężowi i dziecku, a jeżeli mąż nie żyje - przeciwko dziecku.§ 3. Obalenie domniemania ojcostwa może nastąpić tylko przez wykazanie niepodobieństwa, żeby mąż mógł być ojcem 72. [ustalenie ojcostwa] Jeżeli nie zachodzi domniemanie, że ojcem dziecka jest mąż jego matki, albo gdy domniemanie takie zostało obalone, ustalenie ojcostwa może nastąpić albo przez uznanie dziecka przez ojca, albo na mocy orzeczenia sądu.
Mam męża, ale kocham kogoś innego Data utworzenia: 12 września 2015, 20:26. Każdemu z nas zdarza się zauroczenie. Kiedy jednak przeradza się ono w uczucie, a dodatkowo jesteśmy w związku małżeńskim, sytuacja staje się o wiele bardziej poważna. Co mówią na forach kobiety, które mają taki problem? Jak kobiety ukrywają zdradę? Foto: Fotolia Wydaje nam się, że jesteśmy szczęśliwe w małżeństwie. Mąż o nas dba, nie jesteśmy zaniedbane, ale czegoś jednak brakuje. Kiedy na naszej drodze pojawia się mężczyzna, który jest dla nas atrakcyjny, zdarza się, że ulegamy zauroczeniu, wpadamy we flirt, a niekiedy nawet pozwalamy sobie na romans. Takich sytuacji jest wiele, często nie mają znaczenia, jednak kiedy niewinny flirt czy romans przeradza się w uczucie, jak możemy sobie z tą sytuacją poradzić? Na forach wiele kobiet zgłasza taki problem. Szukają porady lub usprawiedliwienia dla swojego zachowania. Co spowodowało, że znalazły się w takiej sytuacji? Jedna z nich napisała: – „Od roku kocham tak jak nigdy dotąd nie kochałam... nie kocham męża... kocham innego, jedynego, wymarzonego, cudownego i tylko z nim chce spędzić resztę życia... szkoda tylko, że ta miłość jest taka trudna. Ja mam dziecko i on ma dzieci..”. – Taka sytuacja musi być bardzo trudna dla obu stron. Skoro pojawiło się uczucie do innego mężczyzny, nie ma już uczucia do obecnego partnera. Inna użytkowniczka tak opisuje swoje doświadczenia: – J„a również znalazłam się na totalnym rozdrożu.”„ Za mąż wyszłam bez miłości. Jestem 3 lata po ślubie i nie jestem szczęśliwa. Myślałam, że nigdy nie będę, aż pojawił się ten drugi. Podjęłam decyzję. Chcę odejść. Nic nas nie łączy poza wspólnym mieszkaniem. Nie mam wyrzutów sumienia i to jest chyba najdziwniejsze. Nie jestem załamana. Cieszę się na nadchodzące. Każda z nas ma prawo do szczęścia. Nawet jeśli wydaje się niemożliwe, trzeba walczyć do końca. Uczucie, wsparcie, pożądanie – to wszystko jest, tylko trzeba trafić na odpowiednią osobę!!! Najgorzej przeraża mnie ten cały rozwód. Wiem jednak, że jeśli nie podejmę decyzji, będę żałować do końca życia. –” Czy to wynika z wyrachowania, czy uczucie do męża było na tyle słabe, że bardzo szybko zastąpiło je inne, do nowego mężczyzny? Czy powinnyśmy odczuwać wyrzuty sumienia, jeśli taka sytuacja nam się przydarzyła? W odwrotnej sytuacji, kiedy to mąż ma kochankę lub planuje ułożyć życie z inną kobietą, stawiamy się w świetle pokrzywdzonej. Ofiary, którą okrutny mąż zostawił dla innej. Kobiety, które przyznały się do życiowych zawirowań, nie przejawiają skruchy ani chęci naprawy tego, co przecież poniekąd same zniszczyły. Walka o własne szczęście jest dla nich najważniejsza. – „A jeśli nie teraz, to kiedy???? – pisze kolejna kobieta. – Życie jest tylko jedno. Myślałam, że się nie da. Nigdy nie miałam tak silnej woli jak teraz. Muszę dać radę. W ciągu tygodnia zrobiłam wszystko, z czym ociągałam się przez lata. W imię tego uczucia. Pozostaje tylko pozew. Niestety, aby wszystko było cholernie trudne, tamten wyjeżdża i wróci za pół roku. Walcz, dziewczyno!!!!!!!!!!!!! Jeśli kochasz, to walcz !!!!!!!” Na forach pojawia się wiele negatywnych komentarzy. Kobiety krytykują zakochane panie. Piszą, że są nieodpowiedzialne i łamią życie nie tylko swojemu mężowi, ale także kobiecie, która jest w stałym związku z kimś, kogo teraz my kochamy. Na oburzenie i reakcję niewiernych kobiet nie trzeba długo czekać. Odzywa się pani o pseudonimie Zakochana. –„Negatywne opinie dają tylko te kobiety, które nie doświadczyły tego co my, nie były w podobnej sytuacji, a co za tym idzie – nie powinny zabierać głosu... Nie oceniajcie, nie potępiajcie naszych zachowań, decyzji. Kto wie, czy na Waszej drodze nie stanie kiedyś mężczyzna, z którym będziecie się dogadywać bez słów, z którym będziecie dzielić swoje pasje, a wspólnie spędzone chwile będą najcudowniejszymi chwilami w życiu. Taka miłość nie zdarza się tylko w filmach. Czasami może nam się wydawać, że kogoś kochamy, bo nie poznaliśmy jeszcze tej właściwej osoby. I do tego momentu jest OK. Ale potem....? MAMY TYLKO JEDNO ŻYCIE. I to od nas zależy, jak i z kim je spędzimy. Tylko podejmując taką decyzję musimy być pewne swoich uczuć. I jego. I koniec, kropka :-) Nieważne, czy zostały przy mężu, czy odeszły... Oby były szczęśliwe. I ich mężczyźni też – ”dodaje na koniec. Ciężko jest ocenić sytuację, w której się nie było. Jednak pomijając drogę do własnego szczęścia, należy zastanowić się i podjąć decyzję, która skrzywdzi jak najmniej osób. Z takich sytuacji nikt nie wychodzi bez skazy, ale jedynie dobra wola nasza czy partnera może pomóc nam sytuację rozwiązać tak, by było to jak najmniej bolesne. Czy tak się jednak da? Zobacz także: Masz ciekawy temat? Napisz do nas list! Chcesz, żebyśmy opisali Twoją historię albo zajęli się jakimś problemem? Masz ciekawy temat? Napisz do nas! Listy od czytelników już wielokrotnie nas zainspirowały, a na ich podstawie powstały liczne teksty. Wiele listów publikujemy w całości. Wszystkie historie znajdziecie tutaj. Napisz list do redakcji: List do redakcji Podziel się tym artykułem:
Mam już dość tych wszystkich nacisków. Boli mnie, że wszyscy wokół mówią tylko o dobru i szczęściu Piotrka, a nikt nie liczy się z moimi pragnieniami. Mąż chce się poczuć prawdziwym mężczyzną. A ja pytam: czyim kosztem? Mam 37 lat, jestem mamą dwóch córek. Ania ma 9 lat, a Zosia 7. Moje dziewczynki są ładne, zdolne, bardzo je kocham. Całkowicie zaspokajają moje uczucia macierzyńskie. Cieszę się, że już je odchowałam i wróciłam do pracy. Nie zamierzam więcej rodzić, po raz kolejny wywracać swojego życia do góry nogami. Mąż o tym doskonale wie. Mimo to od pewnego czasu nie daje mi spokoju. Chce jeszcze jedno dziecko! Marzy, że wreszcie będzie to upragniony syn. Kiedy to się zaczęło? Na początku lata Piotrek pojechał z córeczkami na kilka dni na wieś do swojego brata ciotecznego na Podlasie. Cieszyłam się z tego, bo wreszcie miałam czas tylko dla siebie. Po powrocie dziewczynki były zachwycone. Z wypiekami na twarzy opowiadały o kózkach, kaczuszkach i gąskach. I o tym, jak świetnie bawiły się z kuzynami. Tymczasem mąż był dziwnie zamyślony. Wzięłam go na spytki, no i okazało się, że bardzo zazdrości Tomkowi. Bo tamten ma dwóch synów i jedną córkę, a on tylko córki. – Jestem ostatnim męskim potomkiem w rodzinie. Jak umrę, moje nazwisko zginie – westchnął. – Może to i lepiej. Nazwisko Kozioł do najpiękniejszych raczej nie należy – zażartowałam. Normalnie w takich wypadkach Piotrek uśmiechał się, bo sam nieraz dowcipkował na temat swojego nazwiska. Ale wtedy niemal się obraził. – To nie jest powód do żartów! Każdy prawdziwy mężczyzna chce mieć syna! Ja też! – naburmuszył się. – A ja chcę gwiazdkę z nieba! Po narodzinach Zosi uprzedziłam cię, że nie zamierzam więcej rodzić. I nie zmienię zdania! Zresztą nie ma gwarancji, że to nie będzie kolejna dziewczynka! – Urodzi się chłopak! Czuję to! Może więc jednak przemyślisz sprawę… – Mowy nie ma! Masz dwie piękne córki i musi ci to wystarczyć! – warknęłam i poszłam do łazienki wstawić pranie. Miałam dość tej rozmowy. Byłam pewna, że temat dzieci mamy dawno zamknięty Tymczasem mąż wyskoczył z tym synem jak Filip z konopi. Pomyślałam, że jak w przyszłości zobaczę się z Tomkiem, to mu powiem w mocnych słowach, co myślę o jego poglądach na temat prawdziwej męskości. Czułam, że to on nakładł Piotrkowi do głowy tych bzdur, on go podpuścił. Przez następne dni mąż nie wspominał o synu. Łudziłam się, że w końcu odpuścił. Nic z tego! Kiedy dwa tygodnie później pojechaliśmy na obiad do jego rodziców, teściowa poprosiła w pewnej chwili, bym poszła z nią do kuchni. – Coś mi się wydaje, że już nie kochasz mojego Piotrusia – wykrztusiła. – Słucham? Skąd mamie to w ogóle przyszło do głowy? – zdumiałam się. – A bo on tak marzy o synu. A ty podobno nie chcesz nawet porozmawiać na ten temat… Dlaczego? – wpatrywała się we mnie. Byłam w szoku. Nie mogłam uwierzyć, że mąż poleciał ze skargą do swojej mamusi. Nigdy wcześniej nie opowiadał jej o naszych sprawach. Gdy już jednak nieco ochłonęłam, poczułam, jak ogarnia mnie wściekłość. – Bo nie ma o czym. Nie chcę mieć więcej dzieci i już! I nie muszę się z tego nikomu tłumaczyć! – wrzasnęłam i wybiegłam z mieszkania. Bałam się, że jak zostanę jeszcze chwilę, to urządzę wszystkim taką awanturę, że się nie pozbierają. Do domu wróciłam autobusem. Piotr i córeczki zjawili się godzinę po mnie. Myślałam, że mąż przynajmniej mnie przeprosi, wytłumaczy, dlaczego naraził mnie na taki stres. Tymczasem on stwierdził tylko, że jego mamie było przykro, gdy tak nagle wybiegłam Gdyby nie to, że Zosia i Ania były w pokoju, tobym mu chyba przyłożyła. Od tamtego dnia nie mam chwili spokoju. Mąż bez przerwy wraca do tematu trzeciego dziecka. Niby przypadkiem, ale konsekwentnie. Gdy zobaczy na ulicy chłopczyka, pyta, czy nie chciałabym mieć w domu takiego małego słodkiego mężczyzny. Wieczorami opowiada, jak to marzy, by zagrać z synem w piłkę, zabrać go na ryby, na mecz. Nawet córeczki namówił, by prosiły mnie o braciszka. Wyobrażacie to sobie? Przychodzą do mnie i pytają, czy już zagnieździł się w moim brzuszku. Teściowa też nie odpuszcza. Wydzwania do mnie, pyta, czy już się zdecydowałam. A jak odpowiadam, że nie, zarzuca mi egoizm i wygodnictwo. Innym razem przymila się, tłumaczy, że jeszcze jej podziękuję za to, że mnie namawiała, ba, nawet obiecuje, że weźmie na siebie wychowanie małego. Akurat! Gdy Ania i Zosia były małe, nie ruszyła przy nich palcem. Dlaczego więc teraz miałoby być inaczej? Miałam nadzieję, że chociaż moi rodzice staną po mojej stronie Nic z tego! Ojciec powiedział ostatnio, że fajnie by było mieć wnuka, a mama szepnęła, że powinnam jednak ustąpić. Bo Piotrek to dobry mąż i jego szczęście powinno być dla mnie najważniejsze. Ciekawe tylko, dlaczego ona nie zastosowała się do tej zasady? Z tego co mi wiadomo, tata też chciał mieć więcej dzieci. A jestem jedynaczką… Mam już dość tych wszystkich nacisków. Boli mnie, że wszyscy wokół mówią tylko o dobru i szczęściu Piotrka, a nikt nie liczy się z moimi pragnieniami. Przecież nie jestem pozbawionym uczuć robotem, tylko człowiekiem! Też mam swoje marzenia, plany. I nie ma w nich miejsca na trzecie dziecko. A może i czwarte bo przecież naprawdę nie ma gwarancji że urodzę chłopca! Ciężko przechodziłam obie ciąże. Wiele poświęciłam, by je donosić. Właściwie nie ruszałam się z łóżka. Porody też były dla mnie koszmarem, bo dziewczynki były duże… Gdy pomyślę, że znowu będę wymiotowała, spuchną mi piersi, nogi, pojawią się żylaki… Będę miesiącami leżała, żeby nie poronić, a później znów przez dwadzieścia godzin wiła się z bólu na porodówce… Wrócą koszmarne sny, że umieram, a dziecko się dusi. A potem będą nieprzespane noce, padanie ze zmęczenia, pieluchy… Przecież dopiero niedawno wróciłam do pracy, rozwinęłam skrzydła. I teraz znowu mam z tego zrezygnować? Nigdy! Dlatego już postanowiłam: na najbliższym spotkaniu rodzinnym powiem głośno i wyraźnie, że dalsze naciski nie mają sensu, bo i tak nie urodzę mężowi syna. Pewnie usłyszę, że jestem złą żoną. Wiecie co? Mam to gdzieś! Monika, lat 37 Czytaj także: „Moja 17-letnia córka wpadła. Musieliśmy zająć się wnuczką, bo młoda mama wolała imprezy i alkohol" „Urodziłam dziecko z gwałtu, bo rodzice nie zgodzili się na aborcję. Gdy patrzę na twarz Adrianka, widzę mojego oprawcę" „Na kolanach błagają, by oddać im dzieci. A potem one znów lądują u nas we łzach i siniakach…”